Na kameralnym poznańskim osiedlu powstało mieszkanie, które przeczy wszystkim stereotypom o niewielkich mieszkaniach. 44 metry kwadratowe, ale z sufitami na wysokości 3,4 metra – to już robi różnicę. Anna Kolesińska z Ide Studio dostała szansę zaprojektowania wnętrza jeszcze przed rozpoczęciem budowy. I wykorzystała ją perfekcyjnie.
Osiedle samo w sobie jest ciekawe – kolorowe wejścia do klatek, małe ogródki, miejsca na rowery i wózki. Trochę jak te fajne kwartały w Holandii czy Danii, gdzie ludzie faktycznie ze sobą rozmawiają. Pierwotnie cały parter miał być przeznaczony na usługi, ale plany się zmieniły. I dobrze – dzięki temu powstały mieszkania o nietypowej jak na deweloperskie standardy wysokości.
Beton zostaje, ale na warunkach
Anna Kolesińska podjęła odważną decyzję – zostawiła surowy beton na stropie, ścianie zewnętrznej i w łazience. Ale żeby nie było za industrialnie, zestawiła go z ciepłą brzozową sklejką i przemysłowym parkietem. Efekt? Minimalizm, który nie odstrasza. Jest oszczędnie, naturalnie, ale bez tej lodowatej atmosfery, którą często mają betonowe wnętrza.
Największe wyzwanie? Oczywiście metraż. Kuchnia połączona z salonem to standard, ale architektka poszła o krok dalej. W zabudowie kuchennej zmieściła małe, ale w pełni funkcjonalne miejsce do pracy. Na 44 metrach!
System Elfa w nieoczywistej roli
Zamiast tradycyjnych mebli, Anna Kolesińska użyła systemu Elfa – tego, który zwykle ląduje w garderobach. Zajął całą ścianę i stał się sercem mieszkania. Półki ze sklejki pomieściły naczynia, książki, rośliny – wszystko w jednym miejscu. Genialne w swojej prostocie.
Kuchnia z IKEA? Tak, ale potraktowana, jak neutralne tło. Nie rzuca się w oczy, nie dominuje. Ciekawym detalem jest wąska szczelina między lodówką a ścianą – zamiast ją ignorować, architektka wypełniła ją sklejką. Taki mały akcent, a robi różnicę.
Kryształy po babci i inne historie
Wszystkie zabudowy sięgają sufitu – na 44 metrach każdy centymetr się liczy. Kolorystyka pozostała neutralna, bo jak mówi architektka – wnętrze ma być tłem dla życia, nie konkurować z mieszkańcami.
Ale jest tu coś, co sprawia, że to mieszkanie ma duszę. Kryształy „po babci” – uratowane przed zapomnieniem, teraz stoją na półkach między książkami i roślinami. W zestawieniu z surowym betonem wyglądają zaskakująco dobrze. To nie sentymentalna pamiątka, a świadomy element wystroju.
Lekcja z Poznania
Projekt Anny Kolesińskiej to dowód, że małe mieszkanie nie musi oznaczać kompromisów. Wystarczy przemyślany plan, odwaga w decyzjach (zostawić beton czy nie zostawić?) i kreatywne podejście do standardowych rozwiązań.
44 metry w Poznaniu pokazują, że deweloperskie mieszkanie może mieć charakter. Że system przeznaczony do garderoby świetnie sprawdzi się w salonie. I że kryształy po babci wcale nie muszą lądować w piwnicy. Czasem wystarczy spojrzeć na przestrzeń świeżym okiem.
Zobacz również:
- Turkus, terakota i stal. Tak wygląda nowoczesne poddasze w kamienicy
- Kamienica w Poznaniu skrywa to mieszkanie. Czerń i pomarańcz