Glina to wymagający materiał – wie o tym Mari Kabula, która rozwija działalność związaną z glinianymi produktami pod wdzięczną nazwą B U Z I. Jak widzimy, ogrom cierpliwości i determinacja popłaca, gdy finalnie otrzymujemy tak oryginalny i jedyny w swoim rodzaju przedmiot.
Opowiedz nam o swoich twórczych początkach i skąd wziął się pomysł na tworzenie ceramiki?
Od dzieciństwa na różne sposoby czułam, że sztuka jest mi bliska. Dzisiaj widzę, że w pewnym sensie szukałam swojego rzemiosła. Próbowałam odnaleźć się w wielu dziedzinach, takich jak np. taniec, malarstwo, szycie, a nawet przez jakiś czas pisałam artykuły. Rok temu na wiosnę zaczęłam chodzić do jednej z warszawskich pracowni ceramiki. Nie były to zajęcia o tym, jak nauczyć się lepić z gliny, ale bardziej wynajem miejsca do pracy z dodatkową pomocą.
Potrzebowałam odłączyć się na chwilę od „korpo-świata” i rozładować gdzieś twórczą energię. Już po pierwszym doświadczeniu z gliną zrozumiałam, że to jest moje miejsce. Przez 3-4 godziny lepienia potrafiłam wyłączyć się umysłowo, wejść w stan „flow”, a na koniec zmęczyć fizycznie. I co najważniejsze: otrzymałam na koniec dużą dawkę satysfakcji! Mogę powiedzieć, że glina to moja miłość od pierwszego wejrzenia.
Czy utworzenie własnej marki nastąpiło naturalnie, czy było świadomym zamiarem od samego początku?
Pomysł na markę powstał w zasadzie przypadkowo. Nie chciałam już spamować moich znajomych na Instagramie zdjęciami moich prac, więc założyłam osobne konto. Od tego wszystko się zaczęło.
Nazwa B U Z I przywołuje pozytywne skojarzenia i uśmiech. Skąd taki pomysł na nazwę?
Bardzo długo zastanawiałam się nad nazwą. Nic nie mogłam wymyślić, aż w końcu usłyszałam od mojego chłopaka „Mari, chodź, daj buzi”. Wtedy pomyślałam, że chciałabym, żeby moje produkty kojarzyły się z takim miłym i ciepłym słowem jak „buzi”. A „Daj BUZI’’ to nasz slogan.
Jak widzimy, jesteś wierna prawdziwej glinie. Czy myślisz o wykorzystaniu też innych materiałów w przyszłości?
To ciekawe pytanie. Inspiruję się naturą, dlatego używam tylko prawdziwej gliny. Nie chciałabym lepić ze sztucznych mas – chociaż wiem, że byłoby o wiele łatwiej. Nie chciałabym używać betonu ani innych podobnych materiałów z prostego powodu – jest to sztuczny materiał. Mówiąc o produktach, to tutaj postanowiłam połączyć „nowoczesność” (szkliwo) z „surowością” prawdziwej gliny. Widać to na moich bestsellerach – mydelniczkach. W środku jest wylewane szkliwo, a na zewnątrz pozostawiam samą glinę. Moim zdaniem jest to swojego rodzaju balans, który powinien być wszędzie.
Widzimy, że ciekawych przedmiotów przybywa. Jak Pani to robi, że działalność nabierała tempa?
Myślę, że najważniejsza w pracy jest determinacja – robić swoje i się nie poddawać. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że podczas pracy z gliną trzeba wyrobić w sobie taką cechę jak cierpliwość. Każdy produkt jest wypalany minimum 2-3 razy w temperaturze przekraczającej 1000 stopni Celsjusza. Czas zrobienia jednej rzeczy to czasami dwa tygodnie. Najpierw się lepi, później wysycha, a potem jest obrabianie, czyli korekta różnych defektów. Jak obiekt już wyschnie (do trzech dni – w zależności od rozmiaru) można robić pierwszy wypał, który może trwać nawet więcej niż trzy godziny.
Po wypaleniu zaczyna się szkliwienie, schnięcie i kolejny wypał w jeszcze wyższej temperaturze. Nieraz pęknie talerz, któremu poświęciłam cztery godziny lub szkliwo wyjdzie brzydko, niezgodnie z oczekiwaniami. Jest to przykre, ale nie wolno się poddawać. Trzeba mieć cel i wytrwale do niego dążyć. Ważne jest również to, żeby nie inwestować na raz dużych sum pieniędzy. Od samego początku prowadzę tabelę wydatków i przychodów. Marka ma sama na siebie zarabiać.
Jak w jednym zdaniu opisałaby Pani B U Z I?
B U Z I to ceramika robiona z sercem, w zgodzie z naturą.
Co według Ciebie składa się na ich wyjątkowość?
Są to produkty, które mają w sobie klimat i czuć w nich miłość. W ceramice fajna jest unikatowość. Produkt nie jest kolejnym takim samym odlewem, a ręcznie robionym dziełem jedynym w swoim rodzaju. Takie też są moje mydelniczki.
Czy wysoka jakość produktu generuje wysokie ceny?
Zawsze przede wszystkim dbam o jakość, ponieważ jest podstawą dobrego produktu. Mnie samej trudno na tę chwilę stwierdzić czy ceny, jakie proponuję, są wysokie. Wydaje mi się, że jak na ceramikę, to mam dosyć niskie, ponieważ dopiero się rozwijam. Poza tym, dojrzały klient na pewno rozumie, że za jakość trzeba zapłacić nieco więcej.
Czy w jaki sposób gliniane wyroby B U Z I wzbudzają zainteresowanie ludzi?
Główną zaletą glinianych przedmiotów jest to, że każdy jest jedyny w swoim rodzaju. Po pierwsze, nigdy nie używam żadnych form, ponieważ lubię, kiedy rzeczy nie są idealne. Po drugie, sporo osób mi mówi, że czuć od nich niepowtarzalny klimat. Jest to bardzo miłe!
Gdzie ostatnio można było zobaczyć Twoje wyroby? Jak ludzie na nie reagują?
Niedawno brałam udział w Targach Designu WZORY. Bardzo się cieszę z mojej obecności na tym wydarzeniu. Bardzo się tym stresowałam, długo się przygotowywałam, ale było warto. Poczułam niesamowity power od ludzi, których poznałam. Bardzo mnie zainspirowali i zmotywowali! Kiedy wokół mojego stoiska zrobiła się mini kolejka, poczułam szczęście. Jest diametralna różnica między sprzedażą przez Internet a bezpośrednią na własnym stoisku. Wtedy dopiero widzę prawdziwe reakcje: uśmiechniętych ludzi i zamieszanie, jakie się tworzy, kiedy próbują wybrać kolor, który najbardziej im się podoba. Teraz gdy to wspominam, uśmiecham się i robi mi się ciepło na duchu.
Jak zachęciłabyś ludzi do wyboru produktów rękodzielniczych?
Nie szukajcie w sieciówkach! Wasz dom jest wyjątkowy. To miejsce, gdzie lubicie być i gdzie jest Wam komfortowo. Lepiej wydać parę złotówek więcej, ale wiedzieć, że wazon czy doniczka, która stoi u Was na półce, jest jedyna w swoim rodzaju i nigdy nie zobaczycie jej u kogoś innego. Ja jestem zdecydowanie za handmade, a nie mass market.
Zobacz również: Paula Matczak – nietuzinkowe grafiki od polskiej artystki | Bamayo – walka o lepszą przyszłość