Stwierdziłam ostatnio, że jak rozpuścimy naszego pierworodnego tak, jak rozbestwiliśmy naszego sierściucha to mogę pakować walizki i wyruszać na księżyc, bo tylko tam osiągnę spokój ducha, jing i jang oraz równowagę psychiczną. Oczywiście sama jestem sobie winna, bo pozwalam swojemu kotu na prawie wszystko a okazuje się, że nasz kiciuś ma niezły gust do designu. On wybiera a ja płacę. Układ prawie idealny. Prawie.
Klaus robi „kocią” segregację co mu się podoba a co nie. Przykład? Kupiliśmy jakiś czas temu zwykłą, najprostszą wersalkę do pracowni. Taką dla gości którzy zostają na noc i taką żeby usiąść jak spotykamy się z mężem na narady w naszym domowym archiwum X. I proszę Państwa, przyjeżdżają panowie z logistyki, dwa duże „schaby”, rozkładają wersalkę i wejście robi kot. Panowie od razu podchwycają temacik „co, pewnie nowe spanie dla kiciusia, he he”, po czym ten sam kiciuś patrzy krzywo, co za gniota Pańcia wybrała i gestem pełnym zniesmaczenia wybiera karton po tejże wersalce na znak protestu i krzywdy. Przez te 3 lata jak ją mamy, Klaus spał tam może z kilka razy i to zawsze na czyiś kolanach. I uwaga, kot wybrał karton z braku lepszej możliwości, bo generalnie wszelkie kartony na co dzień go nie kręcą.
Za to kręci go dobry design. Zna się na rzeczy i musi mieć jakiś magiczny koci skaner wbudowany gdzieś pomiędzy okiem, nosem, łapami a ogonem. Tu same wąsy nie wystarczą, bo nie wiem w jaki sposób wybadał, że pod kilkoma warstwami opakowania jest designerska leżanka dla zwierzaków, którą wypożyczyliśmy od NIE/BO Design na sesję. Plan był taki, aby jakiś fotogeniczny piesek albo kotek (nasz nie wchodził w grę bo ma za wysokie stawki godzinowe w pracy modela) podczas zdjęć na niej zapozował w aranżacji z polskimi meblami. Ale ponieważ Klaus pilnował leżanki jak niepodległości to nawet nie zabraliśmy jej na sesję. Tak więc kupiliśmy mu czwartą leżankę w jednym sezonie, aby szanowny Pan Kot od designu nie leżał na folii bo mu się sierść elektryzuje. Jakieś pytania?
Od momentu powstania GOOD INSIDE nasze mieszkanie jest magazynem mebli. Są to głównie nasze projekty po renowacji. Jak każdy twórca czy projektant mam swoje preferencje do niektórych projektów własnych. Skąd nasz kot wie, które najbardziej lubię, albo które były najdroższe to nie wiem. I bawi mnie to niezmiernie, gdyż oprócz kilku leżanek, designerskiego domku z europalet, nasz kot znów leży na folii bo wszystko przecież mamy zapakowane.
Widziałam ostatnio kota, który w Rosji potrafi typować wynik meczów. Jak dla mnie cienias. Nasz typuje dobre meble, najlepsze materiały i dobry design. I niech się cała branża meblarska w Polsce cieszy, że go ze sobą na targi nie zabieramy. Pół wystawców musiałoby się do domu w kartony spakować 😉
Pani od mebli czyli…
Małgosia Stasinowska, współzałożycielka GOOD INSIDE. W firmie odpowiedzialna za marketing i sprzedaż oraz za projekty foteli i krzeseł po renowacji. Absolwentka Uniwersytetu Łódzkiego. Przez 8 lat zawodowo związana była z meblami biurowymi w Polsce jako ekspert przestrzeni pracy. Obecnie prowadzi sklep z najlepszym polskim designem. Ideą GOOD INSIDE jest pokazanie, że każdy może mieć polski produkt w swoim mieszkaniu. Praca to jej pasja, uwielbia współpracę z młodymi markami i tworzenie autorskich projektów.