Kto powiedział, że minimalizm musi być nudny? Marta Kleyna z pracowni Kleyna.Design udowadnia, że na 38 metrach kwadratowych można stworzyć przestrzeń spokojną, a jednocześnie pełną charakteru. Jej najnowszy projekt w Trójmieście to lekcja, jak bawić się kolorem nie przekraczając granicy dobrego smaku.
Baza neutralna, akcenty odważne
Mieszkanie opiera się na klasycznych, ponadczasowych materiałach – drewnie, kamieniu, mikrocemencie. Ale to, co wyróżnia tę realizację, to sposób, w jaki architektka przełamała spokojną paletę. Intensywny pomarańczowy obraz w salonie? Jest. Bordowy stolik obok? Również. I to właśnie ten niepozorny mebel stał się inspiracją dla całej palety barwnych akcentów rozsianych po mieszkaniu – kobaltu, rudości, głębokiego burgundu.
Zabudowy mają proste linie, powierzchnie są gładkie, światło naturalne rozproszone. Mogłoby być standardowo, gdyby nie te kolorowe niespodzianki, które pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach. W sypialni barwne akcenty kontrastują z lekkimi tekstyliami i bielą ścian. To wnętrze, które prezentuje się dyskretnie, ale zdecydowanie.
Dla aktywnej właścicielki
Projekt powstał z myślą o konkretnej osobie – aktywnej, zdecydowanej kobiecie, która w domowej przestrzeni szuka ukojenia. Marta Kleyna postawiła na ponadczasowość – neutralna baza pozwala na przyszłe zmiany, ale już teraz wszystko jest na swoim miejscu. Nie ma tu nic przypadkowego.
Diabeł tkwi w szczegółach, a w tym mieszkaniu jest ich sporo. Mikrocement w łazience pokrywa całe powierzchnie, tworząc spójną, minimalistyczną przestrzeń. W części dziennej uwagę przyciąga „niedbała” struktura baranka na ścianach – to świadomy wybór, który przełamuje gładkość pozostałych powierzchni.
Oświetlenie? Niestandardowe, przemyślane do ostatniej żarówki. Obrazy? Stworzone na zamówienie, podkreślające rytm przestrzeni. Każdy z tych elementów mógłby działać solo, ale razem tworzą spójną kompozycję.
Równowaga jako sztuka
To mieszkanie to opowieść o poszukiwaniu harmonii między przeciwieństwami. Cisza kontra ekspresja, biel kontra pigment, tło kontra wyróżniający się detal. Marta Kleyna udowadnia, że minimalizm nie musi oznaczać rezygnacji z charakteru. Można mieć spokojne, uporządkowane wnętrze i jednocześnie nie bać się koloru.
Projekt Marty Kleyny dowodzi, że małe mieszkanie nie musi być ograniczeniem. To kwestia przemyślanych wyborów, odwagi w podejmowaniu decyzji i umiejętności balansowania między różnymi elementami. Rezultat? Przestrzeń, która mimo skromnego metrażu oferuje wszystko, czego potrzeba do komfortowego życia – i to z przytupem.
Zobacz również:
- Mieszkanie jak z Paryża na warszawskim Ursusie. Wnętrze, które pokochają kobiety
- Pastelowe mieszkanie dla młodej singielki – aranżacja na warszawskim Ursusie
- Ma 60+ i mieszka jak influencerka – stylowe mieszkanie w Gdańsku
- Mieszkanie w Siemianowicach – tu psy mają własny minisalon piękności, a właściciele – święty spokój