Ceramystiq to marka prowadzona przez dwie siostry, pracujące wspólnie nad tworzeniem wyjątkowej ceramiki do wyjątkowych wnętrz. Ich produkty tworzą niezwykły efekt we wnętrzach, nadając im kolorowego, wręcz magicznego charakteru. Poznajcie bliżej Beatę i Agnieszkę – zalożycielki Ceramystiq.
Waszą pracownię nazywacie “miejscem czarów”. Co jest dla was najbardziej magicznego w tworzeniu ceramiki?
Beata Ziembińska-Sulej: Może należałoby zacząć od stwierdzenia, że ceramika jest nieprzewidywalna i niepowtarzalna. Te cechy można w pełni zrozumieć dopiero wtedy, kiedy zaczynasz zajmować się ceramiką. Mam na myśli nie tylko tworzenie przedmiotów z gliny czy porcelany, ale cały proces wytwarzania, łącznie z wypałem w piecu.
Jestem z wykształcenia magistrem sztuki, ukończyłam ASP w Warszawie. Studiowałam na wydziale malarstwa. W katedrze litografii poznałam podstawy rzeźby. Dzisiaj z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że ceramika jest najbardziej fascynującą techniką odkrywania świata. Jest jak alchemia, a ja czuję się, jak alchemik, który stara się stworzyć złoto.
Moja siostra Agnieszka jest z wykształcenia psychologiem. Według Carla Gustava Junga, który badał alchemiczną literaturę, reakcje i substancje chemiczne odpowiadają zachodzącym w psychice procesom. Może to dlatego jesteśmy dzisiaj w tym miejscu…
Jesteście dwiema siostrami, które wspólnie prowadzą pracownię Ceramystiq. Jak wygląda wasza współpraca na co dzień?
Jesteśmy siostrami, ale oczywiście różnimy się kompletnie, więc nudy nie ma i nie będzie. Agnieszka jest bardziej drobiazgowa, lubi koronkową robotę. Obie kochamy kolory. Agnieszka to bardziej Pani Wiosna, a ja Królowa Śniegu. Jeżeli zobaczycie coś bardzo kolorowego marki Ceramystiq, pewnie maczała w tym palce Agnieszka. Jeżeli coś bardziej stonowanego, może monochromatycznego – to zapewne moja robota. Często nie zgadzamy się w pracy, ale to jest twórcze. Rozmawiamy o nowych pomysłach i często dzięki temu powstaje coś fajnego. Co dwie głowy, to nie jedna, jak mówi przysłowie.
Porównujecie tworzenie ceramiki do pieczenia. Czy to właśnie tworzenie w kuchni dało wam inspirację do twórczości ceramicznej?
To chyba tylko porównanie. Chodziło o to, że mieszasz różne produkty i powstaje zupełnie coś nowego, nowa jakość. Aczkolwiek miałyśmy przed ceramiką pomysł na stworzenie pracowni cukierniczej. Chciałyśmy piec ciasta i nawet przez moment robiłyśmy torty i inne ciasta na zamówienie, głównie znajomych.
Tworzycie ręcznie robioną ceramikę w najróżniejszym wydaniu – od kubeczków, przez kafle, po umywalki. Jak wygląda proces tworzenia waszego produktu?
W momencie, kiedy postanowiłyśmy zająć się ceramiką na poważnie (zarobkowo), postanowiłyśmy, że będziemy produkować głównie kafelki. Kafle fascynowały nas obie najbardziej, jeśli chodzi o możliwość wyrabiania rzeczy z gliny. Może dlatego zdecydowałyśmy się na wspólne prowadzenie pracowni.
Nie jest to najłatwiejszy wybór. Jeżeli chce się robić kafle czy umywalki, raczej nie możesz robić tego na kuchennym stole. Potrzebne nam było pomieszczenie i własny piec. Wynajęłyśmy piwnicę na warszawskim osiedlu i kupiłyśmy używany piec o pojemności 50 l., który szybko okazał się zbyt mały. Ale siostry Ceramystiq łatwo się nie poddają. Czasami ręce opadają do ziemi, kiedy coś nie wychodzi, ale każde miłe słowo od zadowolonego klienta sprawia, że znowu rzucamy się na glinę i wałek (tak, nie mamy walcarki do gliny, każdy kafelek wyszedł spod wielkiego drewnianego wałka) i z wielką radością wałkujemy, wycinamy, szkliwimy.
A sam proces tworzenia jest dość długi i trzeba być bardzo cierpliwym. Ceramika bardzo nie lubi, żeby coś przyspieszać, albo ją popędzać. Najpierw wygniatamy glinę, z której trzeba usunąć pęcherzyki powietrza. Następnie wałkowanie przy użyciu walka i listewek, żeby grubość plastra była jednakowa w każdym miejscu. Potem wycinanie foremką kafelków, obrabianie, suszenie, które zajmuje kilka dni. Pierwszy wypał na biskwit, szlifowanie papierem ściernym wszelkich nierówności, mycie kafli z kurzu, szkliwienie, układanie w piecu i wypał ze szkliwem. Etapów jest naprawdę dużo i każdy z nich czasochłonny.
W waszym sklepie znaleźć można produkty silnie nawiązujące do natury, o intensywnych kolorach. Skąd czerpiecie inspiracje do waszej twórczości?
Robimy dużo kafli z motywami roślinnymi. One się po prostu podobają ludziom i dlatego szukamy cały czas nowej formuły, żeby nie popaść w nudę i rutynę. Pytacie, skąd inspiracja? Świat wokół nas jest taki niesamowity, że czasami dostaję zawrotu głowy od patrzenia. Kiedy idę na spacer z psem do Lasu Kabackiego, mijam brzozowy zagajnik. Czarno-białe pnie sprawiają, że natychmiast przekładam ten rytm kolorów na kolory szkliw na glinie. Zachód słońca może inspirować.
Ostatnio dywan w odcieniach szarości pobudził moją wyobraźnię. Kiedy żyjesz z wymyślania wzorów, nawet wzór płyt chodnikowych może cię inspirować do tworzenia. Agnieszka codziennie wsiada na rower, żeby przyjechać do pracy i założę się, że zna wszystkie rośliny na trasie do pracowni. Kiedy patrzymy na jakąś trawę, wyobrażamy sobie, jak będzie wyglądać po odciśnięciu w glinie. To się nazywa „zboczenie zawodowe”.
O marce Ceramystiq
Marka Ceramystiq powstała w 2019 roku to pracownia ceramiczna założona przez siostry Agnieszkę i Beatę w Warszawie. W pracowni powstają głównie kafelki i umywalki. Ceramystiq oferuje gotowe produkty, ale bardzo dużo produktów powstaje na indywidualne zamówienie klientów. Artystki swoje produkty wystawiają na portalach sprzedających rękodzieło. Biorą również cyklicznie udział w targach rzemiosła jak Targi Wzory czy Targi Rzeczy Ładnych.
Marka: Ceramystiq | facebook.com/ceramystiq/
Zobacz również: