Biżuteria jest najpiękniejszą ozdobą każdej kobiety. Dzisiaj naszyjniki, kolczyki czy bransoletki wyróżniają się oryginalnością, którą doceniają nie tylko reprezentantki płci pięknej, ale również osoby poszukujące idealnej biżuterii na prezent. Dekoracyjne dzieła sztuki mogą być inspirowane naturą, która odgrywa kluczową rolę w projektach z kolekcji BOSKE by Kat.
Skończyłaś University of the Arts w Londynie na wydziale form użytkowych. Czy wybierając akurat tę uczelnię, od początku wiedziałaś, że chcesz projektować biżuterię? Dlaczego akurat Londyn?
Wyjechałam do Londynu z planem zrobienia studiów magisterskich w kierunku architektury wnętrz, ponieważ wcześniej właśnie z wnętrz zrobiłam licencjat. Jeszcze podczas liceum miałam okazję odwiedzić to miasto kilkukrotnie i poczułam, że to jest moje miejsce. Po przyjeździe do Londynu dostałam się na Camberwel-University of the Arts, na kierunek zwany Designer Maker. Wybrałam go przede wszystkim z uwagi na dużą ilość praktycznych warsztatów idealnych dla mnie. To studia, które pokazały mi kaletnictwo, snycerstwo, metaloplastykę, ceramikę, odlewnictwo czy grafikę użytkową od kuchni.
Wyposażenie pracowni tamtejszych uczelni robi ogromne wrażenie i definitywnie pobudzało to moją wyobraźnię oraz napędzało do twórczego działania. Chciałam nauczyć się projektowania, a przede wszystkim wykonywania mebli oraz podobnych przedmiotów użytkowych do dekoracji wnętrz. Projektowaniem i wykonywaniem prostej biżuterii zajmowałam się już właściwie od czasów liceum, stosując takie techniki, jak decoupage, technika Tiffany, malowanie ręczne lub montowanie biżuterii z gotowych już komponentów. Wtedy była to biżuteria robiona hobbistycznie dla samej siebie lub dla znajomych.
W Londynie, jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego, wraz z przyjaciółką wpadłyśmy na pomysł próby sprzedaży naszego rękodzieła w lokalnych marketach. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę – idealne miejsce do rozwoju i poznawania potrzeb ówczesnego klienta, a także sposób na utrzymanie się w stolicy Wielkiej Brytanii. Sprzedaż w tamtejszych marketach prowadziłam podczas studiów i wtedy stwierdziłam, że chcę się zająć tym już na poważnie, a z nauki postaram się wyciągnąć jak najwięcej, aby miało to zastosowanie w wykonywaniu i sprzedaży rękodzieła.
Porzuciłam wszystkie dotychczasowe plany na życie. To dzięki temu miastu, temu miejscu i klientowi uwierzyłam, że rzeczy, które wykonuję, naprawdę się podobają. Entuzjastyczny odbiór moich produktów przyczynił się do chęci poszerzenia oferty sprzedawanego asortymentu. To wtedy narodził się pomysł na biżuterię ze srebra.
Czy opowiesz nam o tym, jak wyglądał proces Twojej londyńskiej edukacji od kuchni? Czy miałaś zajęcia praktyczne, w tym możliwość odbycia stażu w jakimś ciekawym miejscu?
Cały kurs podzielony był na kilka części, a jego podstawą były zajęcia praktyczne, które umożliwiały zapoznanie się z różnymi pracowniami uczelni, a tym samym na opracowanie wybranego przez nas projektu, zbudowanie go od podstaw i doprowadzenie do końcowej wystawy. Oczywiście miałam styczność również z teorią, która była niezwykle ważnym elementem projektu. W międzyczasie mieliśmy także seminaria i wykłady związane z metodologią projektowania, kulturą materialną, konsumpcjonizmem, literaturą, psychologią czy muzealnictwem.
W moim odczuciu ważnym elementem tych studiów były spotkania z wieloma międzynarodowymi artystami czy projektantami, ale także dostęp do ich pracowni. Mogłam podziwiać zbiory muzealne i dzieła w galeriach sztuki, jednocześnie uczestnicząc w organizacji wystaw. Uczelnia chętnie pomaga w poszukiwaniu profesjonalnej praktyki, rozwijaniu kariery studenta zarówno podczas nauki, jak i już po zakończeniu kursu. Organizowane przez nią wystawy lub targi pozwalały na zaprezentowanie i sprzedaż swoich prac, ale również na nawiązanie cennych kontaktów na przyszłość. Uczelnia posiada także swój sklep stacjonarny oraz online, w którym można kupić produkty studentów oraz absolwentów. Polecam zajrzeć na https://notjustashop.arts.ac.uk/.
Czy klimat Londynu i tempo tego miasta miało, a może nadal ma wpływ na Twoją twórczość?
Oczywiście, to właśnie klimat i dynamika Londynu pozwoliły mi rozwinąć skrzydła i dodały pewności siebie w działaniu. Specyfika tego miasta nadal przekłada się na moją twórczość i moje poczucie estetyki. Mimo że od trzech lat jestem w Polsce, to nadal inspirują mnie angielskie ogrody, sztuka i wzornictwo.
W Twojej kolekcji biżuterii bazujesz przede wszystkim na srebrze, ale lubisz także łączyć je z innymi, równie pięknymi dodatkami, takimi jak perełki. Co Twoje Klientki wybierają najczęściej? Co jest takim biżuteryjnym „must have” tego sezonu?
Staram się śledzić trendy panujące w danym czasie i inspirować się nimi przy tworzeniu swoich produktów. Perły od jakiegoś czasu przechodzą swój renesans, więc można podziwiać ich piękno również w mojej ofercie. Z mojej kolekcji biżuteryjnym „must have” z pewnością jest zestaw Flora, składający się z naszyjnika oraz kolczyków z niezapominajkami i naturalnymi perełkami o nieregularnym kształcie.
Czy Twoja biżuteria wykonywana jest ręcznie? Cały ten proces na pewno wymaga wiele cierpliwości…
Biżuteria w większości wykonywana jest ręcznie metodą wosku traconego, ale używane są także drukarki 3D czy maszyny laserowe, które bezbłędnie wycinają często skomplikowane projekty roślin. Ta praca wymaga ogromnych pokładów cierpliwości i nie da się ukryć, że jest czasochłonna. Na szczęście współpracuję z dwiema pracowniami złotniczymi w Rzeszowie i Elblągu, które przejmują część moich obowiązków i dzięki którym dodatkowy czas mogę poświęcić na tworzenie nowych projektów.
Twoja kolekcja biżuterii jest bardzo kobieca, zdecydowanie jest uzupełnieniem naturalnego piękna. Czy to jest dokładnie taki rodzaj biżuterii, który Ty sama lubisz, czy jednak musiałaś wykazać się elastycznością, biorąc pod uwagę oczekiwania Twoich klientek?
Bardzo mi miło, że moja biżuteria jest odbierana właśnie w taki sposób. Przede wszystkim projektuję rzeczy, które sama lubię i noszę. Zależało mi na tym, by przez naturalne motywy pokazać kobiecą delikatność. Chciałam, aby biżuteria miała charakter ponadczasowy i żeby nie wiązała się z wiekiem danej osoby. Zależy mi, aby moją biżuterię nosiły zarówno nastolatki, jak i sześćdziesięciolatki.
BOSKE to przede wszystkim kolekcje inspirowane naturą i mówimy tutaj nie tylko o biżuterii, ale również o grafice czy też przedmiotach użytkowych, takich jak podkładki pod kubek. Czy natura w życiu codziennym jest Ci bliska również poza pracą?
Wszystkie moje wyroby są inspirowane naturą. Pochodzę z małego miasteczka na Podkarpaciu, w którym kontakt z przyrodą był bardzo bliski. Lasy były praktycznie na wyciągnięcie ręki. I chyba ta podkarpacka natura ze mnie wychodzi. Myślę, że to zamiłowanie do roślinnych wzorów ma swoje korzenie także w mojej rodzinie. Wiele bliskich mi osób jest związanych z farmacją i zielarstwem, więc te rośliny musiały pokazać się i w moim życiu, chociażby w takiej formie.
Od jakiegoś czasu mieszkam w Warszawie. Uwielbiam duże miasta, a Warszawa wydaje się bardzo zieloną metropolią, a ten fakt wyjątkowo mi odpowiada. Muszę jednak przyznać, że gdzieś z tyłu głowy zaczyna kiełkować plan na domek-pracownię pod miastem, blisko lasu…
Zobacz również: Soho Cosmetics – kosmetyki o minimalistycznym składzie | Pracownia Figaj – wyjątkowe mozaiki z drewna