Częstym problemem przy wychowywaniu dzieci jest kwestia zabawek, z których nasze pociechy szybko wyrastają. W odpowiedzi na to marka My Mini Home oferuje zabawki i meble, które rosną razem z dzieckiem. Przez swoją wielofunkcyjność jeden mebel może być zarazem domkiem dla lalek, biurkiem, parawanem, szafką na zabawki. Wszystkie produkty są tworzone całkowicie przez polską, rodzinną markę. Poznajcie bliżej My Mini Home!
My Mini Home to rodzinna marka w pełnym tego słowa znaczeniu. Można powiedzieć, że wszyscy domownicy są zaangażowani w tworzenie mebelków. Jak radzicie sobie łącząc pracę z rodziną?
Katarzyna Jasińska-Korycka: My Mini Home to tak naprawdę trzy dorosłe osoby z rodziny: ja – Kasia, mąż – Bartek i mój tata Andrzej. Dzieci na co dzień są w przedszkolu. W projektowaniu bardzo dużą rolę odgrywa Andrzej, który z wykształcenia jest grafikiem reklamy. Każdy projekt szkicuje w starym stylu ołówkiem na kartce, co ja później przenoszę do programu Corel. Czasem tata jeszcze potrafi wyciąć z kartonu model, aby sprawdzić, czy proporcje się zgadzają.
Nasze życie bardzo się zmieniło. Budowanie nowej marki z małymi dziećmi to spore wyzwanie. Dlatego dużo pracujemy wieczorami, gdy dzieci pójdą spać. Zwrócę uwagę na to, że my wszystko robimy sami, mało co zlecamy firmom zewnętrznym. Sami jeździmy i kupujemy potrzebne materiały, sami projektujemy, malujemy, ręcznie obrabiamy. Uczymy się metodą prób i błędów. Zanim wypuścimy produkt do sprzedaży, długo go testujemy, sprawdzamy, ulepszamy.
Nie będę ukrywać, że jest łatwo. Oczywiście są lepsze i gorsze momenty. Ja zawsze byłam osobą bardzo pracowitą, nie jestem zaskoczona liczbą obowiązków, lubię to. To, co było i jest nadal dla mnie zupełnie nowym i uwierzcie mi, że uczę się tego każdego dnia, to praca z najbliższą rodziną. To zupełnie inny świat niż wyjście do pracy i spotykanie innych ludzi i potem powrót do domu. Tutaj jesteśmy niemal 24 h razem.
To, co jest ważne u nas w firmie, to podział obowiązków. Na szczęście z Bartkiem jesteśmy zupełnie inni i w wielu przypadkach uzupełniamy się. Ja jestem bardziej częścią „artystyczną” w firmie, on zajmuje się dokumentami, fakturami, płatnościami. Ja na samą myśl o tym mam dreszcze. I odwrotnie, Bartek nie cierpi mediów społecznościowych (jest tym, który nigdy nie miał konta na Facebooku), nie do końca czuje tworzenie nowych projektów, a tym bardziej sesji zdjęciowych. Zatem każdy zna swoje miejsce w firmie. Myślę, że to jest podstawa do tego, żeby nie zwariować.
Co was zainspirowało do stworzenia marki tworzącej wielofunkcyjne meble dla dzieci?
Dzieci inspirowały nas od samego początku i inspirują do dziś. Drażniły nas meble, z których dziecko szybko wyrasta i nie ma dalej co z nimi zrobić. Wtedy przyszedł pomysł na meble wielofunkcyjne, które będą poprzez zmianę funkcji rosły z dzieckiem i jego potrzebami. Nasze dzieci, Apolonia i Kajtek odgrywają ogromną rolę w firmie, ponieważ testują każdy mebel i każdą zabawkę, dzięki czemu mamy gwarancję, że produkt cieszy się uznaniem najmłodszych.
Bardzo spodobał nam się pomysł wielofunkcyjności. Zauważyliśmy, że takich rzeczy brakuje na rynku, a przy dzieciach jest to ważne. Nie zawsze skupialiśmy się na tym, aby mebel służył na lata, ale również nad tym, jak można go w inny sposób wykorzystać, czyli zamienić w zabawkę. Dobrym przykładem jest krzesełko domek, do którego dostawimy zjeżdżalnię i mebel staje się dwupoziomowym parkingiem czy garażem dla małych samochodów. Jak już zrobiliśmy krzesełko, to stolik nie mógł być zwyczajnym stolikiem, więc powstały podcięcia w nogach, tak aby można było zrobić tunel dla pociągów. I tak poszło dalej.
Jednym z ostatnich naszych projektów, który bardzo lubię, jest szafka Car Center. Większość małych chłopców, czasem dziewczynki również, uwielbiają bawić się samochodami. Oczywiste jest, że te pojazdy powinny mieć swój garaż. Nasza szafka Car center to aż 3-poziomowy wielki parking, który pomieści całą kolekcję. I tutaj właśnie postawiliśmy pytanie, a co jak już wyrośnie z zabawy garażem? Trzeba będzie odsprzedać, co nie jest czasem łatwe, albo po prostu przekazać dalej. A czy nie lepiej mieć taki mebel w domu, który w pół minuty przekształcimy w szafkę na ubrania lub książki?
Waszą twórczość cechuje uniwersalność i wielofunkcyjność. W ofercie My Mini Home znaleźć można produkty nawet 5 w 1. Jak wygląda proces przygotowywania takiego mebla?
Proces przygotowania akurat naszego mebla 5 w 1 trwał bardzo długo. Ostatnią, piątą funkcję dodaliśmy w tym roku. Mam ogromny sentyment do tego projektu, ponieważ jest on jednym z pierwszych i do tego moim ulubionym. Zobaczyłam w internecie parawan w pokoju dziecięcym, który właśnie był w kształcie domków. Zauroczył mnie. Usiadłam do programu, w którym nauczyłam się projektować i narysowałam kilka projektów kamienic. Nie mogłam się zdecydować, który jest ładniejszy i wybrałam cztery kompletnie inne od siebie projekty. Wycięliśmy kamienice, Bartek skręcił w całość i mieliśmy pierwszy parawan.
Jak już wcześniej wspomniałam, od początku ze mną przy tworzeniu My Mini Home jest mój tata. Pamiętam ten moment, jak siedzimy we dwójkę w warsztacie i patrzymy się na niego z myślą, co tu można jeszcze z nim zrobić. Podeszłam do niego i zaczęłam ustawiać go na różne sposoby i strony świata. Eureka! Zupełnym przypadkiem ustawiłam go tak, że w środku powstała przestrzeń, w kształcie prostokąta i od razu skojarzyło nam się to z klasycznym regałem na książki. Trzeba tylko wymyślić jak zamontować tam półki.
Poszło dalej. Wycięliśmy na maszynie półki i na nowo złożyliśmy mebel. W pewnym momencie mój tata spojrzał na mnie, gdy składałam mebel i mówi do mnie STOP! Zobacz, jak zostawimy jedną półkę na tej wysokości, to jest śliczne biurko dla dzieci! Tak oto mamy już trzecią funkcję mebla. Przyszedł moment sesji, koleżanka zobaczyła nasz projekt i powiedziała jaki śliczny domek dla lalek.
Ja i tata popatrzeliśmy się na siebie i już w naszych głowach ruszyły wszystkie trybiki, jak tutaj przekształcić to jeszcze w domek dla lalek. Myśleliśmy nad tym około tygodnia i udało się. Dotarliśmy do czwartej funkcji.
Piąta, na ten moment ostatnia, powstała w zupełnie inny sposób. Mianowicie Pola w pokoju ma ten domek dla lalek, ale że u niej na bakier ze sprzątaniem to ciągle były o to sprzeczki. Znudziło nam się to, bo widzieliśmy, że chętnie się bawi tym domkiem i ciągle coś w nim przestawia. Co najlepiej zrobić, żeby nie oglądać tego artystycznego nieładu? Zamknąć go, zatem dorobiliśmy w warsztacie szybko drzwi i mamy piątą funkcję. Z pewnością, gdy córka wyrośnie z zabawy w domek dla lalek, to mebel będzie służył przez lata jako zwykła szafa na ubrania czy zabawki.
Tworzycie meble zgodnie z metodą Montessori, która stawia nacisk na wszechstronny rozwój dzieci. Jakimi głównymi zasadami się kierujecie przy projektowaniu mebli?
Pola to pierwsza wnuczka w rodzinie, więc nie ukrywam, że od małego posiadała dużo zabawek (szaleństwo dziadków i prababć). Zauważyłam, że większością tych zabawek nie bawi się lub szybko traciła zainteresowanie. Drażniło mnie to, że w pokoju półki uginają się i nie ma miejsca na kolejne zabawki. Zaczęłam czytać w Internecie na temat odpowiednich do wieku zabaw z dziećmi. Szybko natknęłam się na nauki włoskiej lekarki Marii Montessori. Swoje odkrywcze zasady zabaw z dziećmi nakreśliła i stosowała już ponad 100 lat temu.
Zrozumiałam, że Montessori preferuje minimalizm. Ważniejsze jest to jakie dziecko posiada zabawki, a nie ich nadmierna ilość. Od tamtej pory zabawki Poli zostały ograniczone, wybrane te najciekawsze, edukacyjne. Ułożyłam je na półkach tak, aby miała łatwy do nich dostęp i właśnie wtedy Pole zaczęły dłużej interesować poszczególne zabawki. To był ten moment, w którym przekonaliśmy się, że to działa. Od tamtej pory metoda Montessori jest nam bliska.
Szybko przełożyło się to w odpowiednie urządzanie pokoi dzieci, czyli podział na strefy (spania, czytania, zabawy). W tym momencie zrodziła się potrzeba parawanu, który sprawdza się do dzisiaj.
Podobnie było z półką na książki. Ustawiliśmy Poli część książek w sposób tradycyjny, czyli grzbietami, a część stroną tytułową. Zawsze wybierała książkę, której widzi okładkę. To kolejna inspiracja naszego dziecka w kierunku Montessori, trzy półki na książki tradycyjnie z elementem kamienic.
Doceniliśmy proste zabawki, które mają mnóstwo możliwości na wspólnie spędzony czas. Czasem tylko wystarczy ruszyć wyobraźnie, bo to właśnie ona najczęściej nas ogranicza. Świetnym tego przykładem jest wymyślony przez nas parawan edukacyjny. Co chwila wymyślamy inną formę zabawy. Jak widać, naszym „ośrodkiem doświadczalnym” w tworzeniu marki jest nasza codzienność i potrzeby dzieci. Myślę, że dlatego My Mini Home często jest nazywane przez nas naszym trzecim dzieckiem.
Marka: My Mini Home | myminihome.pl
Zobacz również: