Paulina Kononowicz-Kwaśnik z pracowni Jedyne.Takie.Wnętrza stanęła przed nie lada wyzwaniem. Jej klientka – dojrzała kobieta, która regularnie przyjeżdża do Gdańska, żeby być bliżej rodziny – potrzebowała drugiego domu. 45 metrów na jednym z najbardziej prestiżowych nadmorskich osiedli miasta miało spełnić wszystkie oczekiwania. I to jakie!
Balans między tym, co znane, a tym, co nowe
Klientka, jak to często bywa u osób po sześćdziesiątce, miała swoje przyzwyczajenia. Drewniana podłoga w ciepłym orzechu? Koniecznie. Granitowy blat w kuchni? Oczywiście, bo taki ma od lat i się sprawdza. Głęboka umywalka i bidet w łazience? Bez dyskusji.
Ale tu zaczyna się magia tego projektu. Paulina nie poprzestała na spełnieniu życzeń. Wzięła klientkę na spacer po salonach wyposażenia wnętrz i… coś kliknęło. W salonie Novelle seniorka zakochała się w awangardowych meblach ze skośnymi liniami. W Klerze upatrzyła sobie sofę w ulubionym błękicie z funkcją spania. Nagle okazało się, że tradycja może pięknie współgrać z nowoczesnością.
Sztukateria, która łamie schematy
Architektka wymyśliła bardzo ciekawe rozwiązanie. Zamiast klasycznych listew przypodłogowych – wysokie cokoły z szarego gresu o ciekawej teksturze. Nad nimi równoległe linie sztukaterii biegnące przez wszystkie ściany, zarówno w salonie, jak i sypialni. To nie przypadkowe ozdobniki – te linie mają swoją logikę i rytm.

W salonie pojawiły się wgłębienia w ścianach – jedno wykończone tkaniną, drugie z kinkietami i współczesną płaskorzeźbą. W sypialni podobny motyw, ale wypełniony tapetą z pejzażem plaży. Klasyka? Tak. Ale w zupełnie nowym wydaniu.
Kuchnia jak witryna jubilera
Początkowo klientka chciała postawić ściankę zasłaniającą salon od wejścia. Na szczęście dała się przekonać, że to niepotrzebne dzielenie przestrzeni. Teraz od progu widać eleganckie wnętrze – i właścicielka jest zachwycona.
W kuchni stanęła specjalnie zaprojektowana witryna w czarnych ramach, która mieści ekspres i wysuwną krajalnicę. Górne szafki to fornir dębowy z wyeksponowaną konstrukcją, dolne – w kolorze grafitu z metaliczną poświatą, która zmienia odcień w zależności od kąta padania światła. Premium w każdym calu.
Łazienka z charakterem
Tu było najtrudniej. Klientka marzyła o dużej umywalce i osobnym bidecie w niewielkiej łazience. Paulina zaprojektowała szafkę z blatem tak, żeby jej krawędzie odzwierciedlały kształt bidetu – dzięki temu zyskała cenne centymetry.
Pralka została ukryta w zabudowie, kabina prysznicowa ma rozkładane siedzisko, a całość wykończono płytkami w odcieniach szarości i brudnego złota z delikatnymi ryflowaniami. Armatura w stali nierdzewnej błyszczy jak biżuteria.
Detale, które robią różnicę
Architektka nie bała się odważnych decyzji. Obniżyła sufit wzdłuż okien i umieściła tam podtynkowe szyny – odwrotnie niż nakazuje trend ukrywania mocowań zasłon. Zaprojektowała lustro w przedpokoju o nietypowym kształcie ze skośnymi liniami, które po otwarciu daje dostęp do skrzynek elektrycznych.
Meble to mieszanka epok – lampa z lat 70. obok designerskich stolików ze stali, awangardowy stół jadalniany przy klasycznych kinkietach. I wszystko to gra! Beże w różowym zabarwieniu kontrastują z chłodnymi szarościami i błękitami, a czarne akcenty spinają całość.
Quiet luxury po gdańsku
„Wnętrze wydaje się bardzo przyjemne i spokojne, choć wykonane w wysokim budżecie, tak naprawdę nie widać tego na pierwszy rzut oka” – mówi Paulina. I faktycznie – to prawdziwy quiet luxury. Elegancja, która nie krzyczy, ale szepcze.
Klientka docenia to, że architektka wsłuchała się w jej potrzeby, ale jednocześnie wniosła świeżość. Że w mieszkaniu czuje się jak u siebie, mimo że sama pewnie nie zdecydowałaby się na tak odważne połączenia. 45 metrów kwadratowych w Gdańsku stało się dowodem, że eklektyzm w rękach dobrego projektanta to prawdziwa sztuka.
Zobacz również:
- Czerń i drewno w duecie idealnym. Ten apartament w Warszawie to prawdziwa niespodzianka
- Mieszkanie w Siemianowicach – tu psy mają własny minisalon piękności, a właściciele – święty spokój