Po 20 latach Monika postanowiła zmienić swoje lokum na 100-metrowy apartament w Amsterdamie. Określiła swoje oczekiwania jednym holenderskim słowem: „gezzelig”, czyli miejsce, które ma otulać jak ciepły koc. Do realizacji tego marzenia zaprosiła Michała Głuszaka z MG Interior Studio, z którym współpracowała już wcześniej. Efekt? Wnętrze pełne ciepła, charakteru i starannie wyselekcjonowanych przedmiotów z duszą, które możecie podziwiać na zdjęciach wykonanych przez studio Mood Authors.
Rekordowe tempo projektu i realizacji
Cały proces – od pierwszych rozmów do wprowadzenia się – zajął zaledwie 3 miesiące. Sam projekt powstał w zaledwie miesiąc! Decyzje musiały zapadać błyskawicznie, bo ekipa budowlana czekała już na sygnał. Mieszkanie wymagało gruntownego remontu, a jednocześnie pracę rozpoczęli stolarz, ślusarz i zakład kamieniarski.
„Wszystko trwało około miesiąca, spędziliśmy dziesiątki godzin na telefonie, a decyzje zapadały w sekundę” – wspomina Michał Głuszak. Nie było czasu na poprawki i zmiany w trakcie realizacji. Co ciekawe, nawet podłoga winylowa została położona przed wykończeniem ścian – bo takie terminy miała ta ekipa. Wyzwanie było tym większe, że wszystkie meble, poza kanapą, zostały specjalnie zaprojektowane do tych wnętrz.
Lustrzane powierzchnie – obsesja mieszkanki
Monika ma słabość do luster – uwielbia, jak rozświetlają wnętrza i optycznie je powiększają. Idąc tym tropem, Michał zaprojektował szafę z brązowego lustra w wąskiej kuchni, co natychmiast ją powiększyło. Lustrzane cokoły sprawiają wrażenie, jakby zabudowa unosiła się nad posadzką.
W salonie znalazła się nieregularna lustrzana forma na ścianie, która działa jak żyjący obraz – odbija różne światy w zależności od perspektywy: zmieniający się widok za wielkim oknem, mieszkańców na kanapie lub przeciwległą ścianę z zabudową. To dynamiczny element, który nieustannie zmienia wnętrze.
Kulisty motyw przewodni
Najbardziej charakterystycznym elementem projektu są kule, które pojawiają się w całym mieszkaniu – w uchwytach, nogach stolików i lampach. Ława przy kanapie to prawdziwe mistrzowskie dzieło – 30-centymetrowe kule, w których „zatopiona” została prosta forma z polerowanej stali nierdzewnej.
„Rzadko jestem zaskoczony swoim projektem, bo one chyba we mnie siedzą i mam wrażenie, że znam je od zawsze, jednak do ławy przy kanapie mam szczególny stosunek. Udała mi się” – śmieje się Michał.
Treasures hunting, czyli polowanie na skarby
Michał i Monika dobierali wszystkie meble i obiekty z ogromną starannością. Szczególnie interesujące są vintage’owe perełki, których w mieszkaniu jest mnóstwo. Lampy takich firm jak Estiluz, Horn, Staff, Gepo, Georgia Jacobs nadają wnętrzom niepowtarzalny charakter.
Ciekawostką jest obrotowy fotel z lat 60., który Monika żartobliwie nazywa „polskim Eamesem” z Radomska. Ten „leniwiec” z domu jej dziadków dostał nowe życie dzięki tapicerce boucle. W całym mieszkaniu znajduje się masa interesujących przedmiotów, obrazów i ceramiki.
Osiemnaście punktów świetlnych w jednym salonie!
W samym salonie znajduje się aż 18 punktów świetlnych! Monika uwielbia bawić się światłem, więc razem z Michałem starannie wybierali lampy, dobierali odpowiedni kolor żarówek i planowali, które z nich będą ściemniane. Jak sama mówi: „potrzebuję ich wszystkich, i to jeszcze nie koniec”.

To zupełne przeciwieństwo deweloperskiego standardu z jednym punktem na środku sufitu. Odpowiednio dobrane oświetlenie buduje atmosferę i wydobywa piękno starannie wyselekcjonowanych przedmiotów.
Czerwona ochra w sypialni
Sypialnia to królestwo koloru czerwonej ochry. Ściany, tapicerka boucle, olbrzymie stare amerykańskie lampy nocne i kolekcja obrazów – wszystko utrzymane jest w tej ciepłej, przytulnej tonacji.
Architekt podkreśla także zalety wielkich holenderskich okien: „Lubię te wielkie holenderskie okna. Dzięki nim wnętrza od razu nabierają jakości. W Polsce niestety królują okna w rozmiarze 150×150 cm, pod którymi często znajduje się niekoniecznie piękny kaloryfer”.
Rosso Lepanto – marmur idealny
Długo trwały poszukiwania odpowiedniego marmuru, który harmonizowałby z ciepłym kolorem drewna. Wybór padł na Rosso Lepanto – mocno użylony kamień, który pojawia się w kuchni, pokoju dziennym i sypialni. Mimo wyrazistego charakteru wpisuje się w zaplanowaną tonację i nie konkuruje z innymi materiałami.
W ciasnej kuchni genialnie sprawdza się półkolisty blat z nogą ze stali nierdzewnej oraz lekkie krzesła Zeta zaprojektowane przez Martina Hasksteena w latach 80.
Filozofia architekta
Michał Głuszak unika ślepego podążania za trendami czy minimalizmem, który uważa za „mało ludzki”. Jego filozofia projektowa opiera się na przekonaniu, że człowiek tworzy sztukę, rzemiosło i inne artefakty po to, by się nimi otaczać – to właśnie buduje niepowtarzalną atmosferę wnętrza.
„Rozumiem, że nadprodukcja wszystkiego zaśmieca świat, dlatego lubię dawać nowe życie starym przedmiotom. Są świetnie zaprojektowane, dobrze wykonane i często trwalsze niż współczesne produkty” – mówi architekt. A Monika w pełni podziela to podejście.
Naprzeciw lustrzanej ściany w salonie wisi olbrzymia akwarela autorstwa Bartłomieja Bałuta, która została namalowana specjalnie do tego wnętrza – jak kropka nad i całego projektu.
Zobacz również:
- Baltic Bloom w Gdyni – apartament, który czerpie z głębi Bałtyku
- Minimalizm z pazurem. Wnętrze, w którym kiedyś mieszkali rzeźnicy