Mieszkanie po babci. Każdy, kto je odziedziczył, wie, jak wygląda ta historia. Meble z PRL-u, skrzypiąca podłoga, zapachy niedzielnego rosołu wsiąknięte w ściany. Z jednej strony sentyment, z drugiej – przestrzeń uciążliwa do życia w 2025 roku. Mama i córka z Warszawy stanęły przed podobnym dylematem. To 38-metrowe mieszkanie na Muranowie wyglądało jak żywcem wyjęte z lat 50. I wtedy do akcji wkroczyła Ola Dąbrówka z pracowni GOOD VIBES Interiors.
Ciemna przestrzeń na parterze? Już nie
Mieszkanie miało wszystkie możliwe wady lokalu z wielkiej płyty: parter, małe okna, długi korytarz przypominający tunel, galimatias rur w łazience. Właścicielki początkowo planowały wynajmować lokal, ale z myślą, że za kilka lat jedna z nich się tam wprowadzi. Potrzebowały więc wnętrza uniwersalnego, ale z charakterem.
Ola Dąbrówka przyznaje, że początkowo musiała stoczyć walkę ze swoim ego. „Chciałam czegoś nowatorskiego, nieoklepanego! Na szczęście dość szybko dotarło do mnie, że to, czego ja chcę, jest zupełnie nieistotne” – wspomina projektantka. Inwestorki marzyły o białej kuchni z drewnianym blatem i intensywnych kolorach. Dostały dokładnie to, czego chciały.
Czerwony kubik zamiast ponurego korytarza
Największą metamorfozę przeszedł przedpokój. Wcześniej wchodziło się do ciasnego tunelu z wielką, niefunkcjonalną szafą, niskimi drzwiami i przygnębiającą atmosferą. Ola Dąbrówka postanowiła zastosować zasadę „jeśli nie możesz tego zmienić, pokochaj to”.
Całą przestrzeń przedpokoju pomalowano na intensywny odcień czerwieni – łącznie z sufitem. Drzwi do kuchni usunięto, poszerzając przejście. Do łazienki zastosowano drzwi ukryte. Efekt? Zamiast klaustrofobicznego korytarza powstał focus point całego mieszkania. Czerwony kubik nie przytłacza, bo jest wyciszony chłodniejszą zielenią od strony wejścia i kontrastuje z bielą kuchni.
Łazienka jak rebus – półtora metra i ocean rur
W łazience sytuacja była dramatyczna. Na półtorametrowej ścianie trzeba było zmieścić umywalkę, pralkę i jeszcze ukryć „galimatias rur”. Niektóre przyłącza odchodziły 30 cm od ściany.
Pralki nie dało się przenieść do kuchni ani przedpokoju. Ostatecznie stanęła obok umywalki, a rury schowano w zabudowie. Jedna z inwestorek ma ponad 190 cm wzrostu, więc wysokość mebli dostosowano do jej potrzeb. Mimo ograniczeń powstała kobieca, wygodna łazienka.
Kuchnia prosto z marzeń
Białe szafki z IKEI uszlachetniono uchwytami w kolorze szczotkowanego złota. Blat z laminatu imitującego dąb wykonano na zamówienie – jest głębszy niż standardowy i wykańcza też parapet. Na ścianie z oknem położono płytki, które wizualnie łączą się z czerwonym kubikiem w przedpokoju. Znalazło się miejsce nawet na mały kącik śniadaniowy.
20 metrów na wszystko
Pokój dzienny musiał pomieścić sypialnię, salon i miejsce do pracy. Naprzeciwko wejścia stanął stół z lampą – to życzenie mamy zdeterminowało układ całej przestrzeni. Obok częściowo zamknięte regały, dalej rozkładana kanapa i szafka RTV pełniąca funkcję komody. Jasne drewno miesza się z ciemnym, zgaszone zielenie relaksują, a czerwone i żółte dodatki ożywiają całość.
Ola Dąbrówka udowodniła, że nawet najtrudniejsze mieszkanie po babci można przemienić w nowoczesne, kolorowe gniazdko. Właścicielki podczas odbioru stwierdziły, że efekt przeszedł ich najśmielsze oczekiwania. A to chyba najlepszy dowód na to, że warto czasem posłuchać klienta, nawet jeśli marzy o białej kuchni z drewnianym blatem.
Zobacz również:
- Pastelowe mieszkanie dla młodej singielki – aranżacja na warszawskim Ursusie
- Ma 60+ i mieszka jak influencerka – stylowe mieszkanie w Gdańsku
- Wynajęła je pierwszego dnia! 48m2 na Pradze, które pokochasz?
- Wnętrze w Lesznie, które zaskakuje prostotą. Miedź, kontrasty i sztuka balansu