Są wnętrza, które wyróżnia nie tylko design, ale też niezwykła historia. Właśnie taki charakter ma warszawska willa położona przy Parku Arkadia, należąca kiedyś do rodziny mistrza fotoreportażu – Chrisa Niedenthala. Ten dom pamięta czasy, gdy powstawały zdjęcia, które znamy wszyscy – choćby ikoniczny kadr przedstawiający transporter opancerzony na tle plakatu filmu „Czas apokalipsy” w stanie wojennym. Dziś willa zyskała drugie życie za sprawą architektki Miłosławy Gulbinowicz. Metamorfozę uwieczniła na zdjęciach Celestyna Król.
Sentyment, duma i wyzwanie projektowe
Dla Miłki, jak mówią na nią znajomi, renowacja tej willi była czymś więcej niż kolejnym zleceniem. Pochodząc z rodziny o solidarnościowych tradycjach, od lat znała twórczość Niedenthala. Możliwość pracy przy domu, w którym żył od 1973 roku jeden z najważniejszych polskich fotoreporterów, traktowała jako zaszczyt.
– Czułam wielką odpowiedzialność, ale i dumę, że mogę mieć swój wkład w historię miejsca związanego z taką legendą – przyznaje architektka.
Poza emocjonalnym aspektem projektu Miłosława musiała zmierzyć się z wyzwaniami typowymi dla starych budynków. Wieloletni brak gruntownych remontów wymusił radykalne działania – wypruto całą instalację, przestawiano ściany, kuto kafle. Architektka żartuje, że remont śnił jej się po nocach, a całymi dniami dogrywała każdy detal, kontaktując się z właścicielami, którzy przebywali wówczas w Portugalii.
– Wrócili na miesiąc przed przeprowadzką, gdy wszystko było właściwie gotowe. Cały remont trwał zaledwie osiem miesięcy – opowiada z dumą. – Mam wspaniałą ekipę, która nie rezygnuje przy pierwszym problemie. Nie usłyszysz od nich „Panie, nie da się”, tylko propozycje rozwiązań – dodaje.
Serce domu – kuchnia jako punkt wyjścia
Prace projektowe rozpoczęły się od kuchni i jadalni – to one, jak przekonuje Miłka, wyznaczają rytm pozostałym pomieszczeniom. Co ciekawe, kuchnia powstała tam, gdzie kiedyś był pokój. Na jej dawnym miejscu urządzono gabinet z osobnym wejściem, dostosowany do potrzeb właścicielki, która pracuje jako psychiatra.
Wyspa kuchenna została strategicznie umieszczona, by kierować wzrok gości ku okazałemu ogrodowi zimowemu. Szafki to dzieło rzemieślniczej firmy Nagel Meble, prowadzonej od pokoleń. Z kolei gzymsy w całym domu wykonała pracownia sztukatorska Dekorum, istniejąca od 1947 roku na warszawskiej Pradze przy ulicy Ząbkowskiej.
Mozaika w holu jak dzieło sztuki
Jednym z najbardziej spektakularnych elementów wnętrza jest hol z autorską mozaiką zaprojektowaną przez architektkę.
– To mój własny projekt, który powstał dosłownie fragment po fragmencie. Ekipa wycinała laserem kawałki z płytek od Maxfliz i Tubądzin, a ja je układałam jeden po drugim – wspomina Miłosława.
Efekt? Zjawiskowa kompozycja, która wita domowników i gości tuż po przekroczeniu progu. Do salonu prowadzą dwie pary drzwi – dwu- oraz jednoskrzydłowe. Zamknięte skutecznie wydzielają przestrzenie, pozostawiając odwiedzających sam na sam z piękną mozaiką i lampą wiszącą w stylu art déco niemieckiej marki Maytoni, wykonaną z metalu i marmuru.
Szklany kominek – centrum domowego życia
Innym charakterystycznym elementem willi jest narożny szklany kominek, którego oryginalnie nie było w budynku. Stanął pomiędzy holem a salonem, delikatnie rozgraniczając trzy pomieszczenia: salon z wygodną kanapą, salonik z wykuszem i stołem oraz wspomniany już hol.

Wnętrza utrzymano w ciepłej tonacji beżu i brązu, uzupełnionej bielą i akcentami w odcieniu starego złota. Przeszklone drzwi i błyszczące blaty dodają całości szyku. W spokojnej, stonowanej przestrzeni widać wyraźne inspiracje stylem art déco, szczególnie w lampach i lustrach.
Prywatne królestwo na piętrze i w piwnicy
Na górnej kondygnacji architektka zaprojektowała sypialnię i pokoje dla dzieci. Pokój chłopca odzwierciedla jego pasję do oceanów i surfingu, natomiast dziewczynka zyskała własną garderobę. Najmłodsi domownicy mają też do dyspozycji osobną łazienkę.
Piętro niżej – w piwnicy – urządzono bawialnię dla dzieci oraz pokój nagrań, gdzie właściciel może oddawać się swojej muzycznej pasji, komponując amatorsko piosenki.
Ogród zimowy w duchu japandi
Ogród zimowy istniał w willi od początku, ale wymagał kompleksowej renowacji i nowej aranżacji. Architektka postawiła na styl japandi – minimalistyczne połączenie japońskiej estetyki z elementami skandynawskimi.
– Wszędzie pojawiły się przeszklenia, dzięki czemu przestrzeń wydaje się bardziej przestronna. Niewysokie, proste meble, naturalne kosze i mnóstwo roślin – tak właśnie prezentuje się japandi w najlepszym wydaniu – wyjaśnia Miłka.
Nowe życie z historią w tle
Dzięki przemyślanej renowacji i licznym detalom – muzyce, sztuce i antykom, które zaproponowała architektka – dom nabrał nowego blasku, nie tracąc przy tym swojego charakteru i historii. Willa, w której kiedyś mieszkał i tworzył Chris Niedenthal, znów tętni życiem, tym razem wypełniona nowymi historiami i wspomnieniami jej obecnych mieszkańców.
Zobacz również:
- Tu rządzi sztuka! Zobacz 290-metrowy dom na katowickim Osiedlu Ptasim
- RE: VERO INTERNO – wnętrza 620-metrowego domu