Warszawska Fabryka na Pradze kryje w sobie prawdziwe perełki. Jedną z nich jest 48-metrowe mieszkanie, które przeszło spektakularną przemianę w rękach Elizy Karwowskiej ze Studio Projekt. I nie, to nie była kolejna nudna renowacja jak z katalogu.
Kiedy architektka przekroczyła próg mieszkania, czekały na nią dębowe deski, zielone hiszpańskie kafelki w kuchni i… cała masa zabytkowych skarbów. Właścicielka chciała stworzyć przestrzeń na wynajem, ale taką, która wyróżni się z tłumu standardowych ofert. I wyróżniła się – lokator zgłosił się już pierwszego dnia po publikacji ogłoszenia.
Zabytki dostały drugie życie
Zamiast wyrzucać stare meble na śmietnik, Eliza Karwowska postanowiła dać im nową szansę. Rzymski fotel? Został. Dębowa nadstawka od kredensu z lat 50.? Też. Ale prawdziwą gwiazdą okazała się… stalowa podstawa maszyny do szycia z lat 40. Teraz służy jako toaletka w sypialni. Kto by pomyślał?
W salonie z kolei antyczne lustro przeszło nieoczekiwaną transformację. Zamiast odbijać twarze domowników, teraz świeci neonem z napisem „Relax”. Bo czemu nie?
Fabryczny klimat bez przesady
Mieszkanie znajduje się w zrewitalizowanym budynku przemysłowym, więc industrialne akcenty były oczywistością. Ale zamiast typowych betonowych ścian i rur na wierzchu, architektka postawiła na subtelność. Minimalistyczne, druciane lampy, czarne metalowe detale, żeliwny portal kominkowy – wszystko gra ze sobą jak dobrze zestrojona orkiestra.
Kuchnia? Białe fronty kontrastują z głęboko zielonymi, ręcznie formowanymi kaflami. Proste, ale z pazurem.

Diabeł tkwi w szczegółach
Sypialnia skrywa galerię grafik w czarnych ramach, a łazienka – ukryte drzwi z miedzianą klamką. To właśnie te drobiazgi sprawiają, że mieszkanie ma duszę. No i ten sufit! W najwyższym punkcie sięga ponad 3,5 metra – rzadkość w dzisiejszych czasach.
Projektantka przyznaje, że pracowała na naprawdę skromnym budżecie. Więcej rzeczy odrestaurowała, niż kupiła. Zmiana kolorów, nowe konfiguracje, przemyślane oświetlenie w ciepłej barwie 3000K – czasem to wystarczy, żeby stworzyć coś wyjątkowego.
Morał tej historii?
Nie trzeba wydawać fortuny, żeby mieszkanie miało charakter. Wystarczy dobry pomysł, odrobina kreatywności i architekt, który potrafi dostrzec potencjał. A że właścicielka nie chce pokazywać zdjęć „przed metamorfozą”? Cóż, niektóre tajemnice lepiej zachować dla siebie.
Jedno jest pewne – to mieszkanie udowadnia, że warszawska Praga wciąż potrafi zaskoczyć. I że czasem najlepsze projekty powstają nie z wielkiego budżetu, ale z wielkiej wyobraźni.
Zobacz również:
- Wnętrze w Lesznie, które zaskakuje prostotą. Miedź, kontrasty i sztuka balansu
- Warszawska Wola ze szczyptą Memphis – rodzinne gniazdko pełne niespodzianek