Jakie to uczucie wyremontować dom, który zna się przez całe życie? Przekonała się o tym projektantka Liz MacPhail, która miała okazję podjąć się przeprowadzenia przemyślanej przebudowy uroczej rezydencji swoich klientów w Austin, która została wzniesiona ponad sto lat temu – w 1920 roku. Kobieta mieszkała od lat w domu po drugiej stronie ulicy, dlatego było to dla niej tyleż fascynujący, co sentymentalny projekt.
Motyw przewodni projektu, który okazał się także wyzwaniem projektowym
Od samego początku MacPhail wiedziała, że to nie będzie zwykły projekt i to nie tylko z uwagi na wiek budynku, ale przede wszystkim na to, że jego inwestorzy byli wyjątkowi. Pasja właścicielki do projektowania i bystre oko do szczegółów byłaby bowiem ogromnym wyzwaniem dla wielu doświadczonych projektantów wnętrz. Co więcej, kobieta zgromadziła osobistą kolekcję książek, która śmiało mogłaby konkurować z biblioteką każdego studia projektowego.
Klientka przywiązywała również ogromną wagę do każdego szczegółu – latami zbierała inspirację i dokładnie analizowała kolory farb czy rodzaje podłóg. Jak podkreśla projektantka, podczas wspólnych spotkań właścicielka ponad stuletniej rezydencji przedstawiała swoje pomysły za pomocą zużytych stron książek i stosów wycinków z magazynów, stroniąc od zdjęć wnętrz z Instagrama czy Pinteresta.
Można więc wysnuć teorię, że te nieco oldschoolowe gesty świadczą o zamiłowaniu właścicielki do przeszłości, ale również o jej bardziej tradycyjnych skłonnościach aranżacyjnych. Wizja pięknych, nowoczesnych, ale również minimalistycznych projektów była niezwykle bliska także Liz MacPhail, lecz równie niezwykle satysfakcjonująca była dla niej praca u boku kogoś, kto podziela jej zamiłowanie do stylu zakorzenionego w sentymentach i historii.
Eklektyczna odsłona aranżacji
Aranżacyjnej pikanterii całemu przedsięwzięciu dodawał fakt, że właściciele domu mogli pochwalić się obszernym zasobem rodzinnych antyków i portretów przodków. Te elementy zapoczątkowały motyw przewodni projektu, którym były nie tylko historyczne elementy wyposażenia wnętrz dostarczone przez inwestorów, ale również angielski stół z XIX wieku, skrzynia z drewna bursztynowego, francuskie futerały, a także bergères z malowanym i polichromowanym wykończeniem.
Białe ściany i ciemne podłogi tonują tę eklektyczną mieszankę, której dopełnieniem są rattanowe krzesła, bambusowe klosze i ręcznie tkane dywany. Wszystko to zostało uzupełnione unikatowymi dodatkami, takimi jak włoskie, mosiężne lustra, krzesła z siedziskami w tygrysie wzory i falbaniaste, różowe zasłony, sięgające od podłogi aż do sufitu. Liz MacPhail zdecydowała się również na wymianę opraw sufitowych w strefie wejściowej oraz w salonie na kubistyczne projekty, które okazały się dodatkowym dopełnieniem tej mieszanki współczesności i stylu vintage.
Aranżacyjna nieoczywistość przechodzi z pokoju do pokoju i zachęca obserwatorów do zgłębiania jej tajemnic. W rym wnętrzu nie zabrakło zupełnie zaskakujących i lekko ekstrawaganckich dodatków, w tym karmazynowych frędzli, kwiatów, krat, tkanin i pasków, które przywodzą na myśl atmosferę dawnej elegancji. Żywe palety kolorów i przesadne skale podkreślają natomiast nowoczesną estetykę.
Aranżacyjne puzzle
Jak wspomina architektka, proces wybierania tkanin przypominał układanie gigantycznych puzzli. Kiedy rama projektu została ustalona, dodawanp elementy jeden po drugim, aż stworzono duży obraz w postaci całej aranżacji. To był długi, ale zabawny proces, który bez dwóch zdań był wart zainwestowanego czasu.
Choć w projekcie dużo się dzieje, to jednak trzeba przyznać, że Liz MacPhail zadbała o jego funkcjonalność. Swobodny ruch umożliwiają oszczędne układy mebli, z których każdy ma swoje jasne przeznaczenie. Co ciekawe, projektantka zastosowała również filozofię „mniej znaczy więcej”. Mimo bogactwa detali i odcieni, nic nie odwraca uwagi od piękna i prostoty przedmiotów w każdym pokoju. Odsłonięte powierzchnie stołów, komód czy regałów sprawiają, że wnętrze nie jest ani nudne, ani zagracone.
Co powinno być inspiracją dla każdego projektu?
Ponad stuletni dom jest doskonałym przykładem na to, że w tworzeniu aranżacji wcale nie chodzi o to, aby wszystko było do siebie idealnie dopasowane. Wystarczy, że we wnętrzu znajdzie się to, z czym utożsamiają się właściciele i kochają domownicy, bez względu na modne kolory czy ponadczasowe trendy. Dobry projekt to mieszanka równowagi i kompromisów, ale również kontrastów i zupełnych nieoczywistości.
Ten projekt jest dowodem na to, że wystarczy podążać za swoją intuicją, aby stworzyć przestrzeń, w której po prostu będziemy dobrze się czuć i to wcale nie dlatego, że jest modna, ale dlatego, że w pełni oddaje nasze nasze poczucie estetyki. Nie zastanawiaj się więc nad tym, czy minimalistyczne, eklektyczne, klasyczne czy loftowe wnętrza za kilka sezonów znikną z listy wnętrzarskich „must have” – po prostu urządź się w „swoim” stylu i oddaj swoją aranżacją wszystko to, co gra w Twojej duszy!
Projekt: Liz MacPhail Interiors | lizmacphailinteriors.com
Zdjęcia: Stephen Karlisch | stephenkarlisch.com
Zobacz również: 110-metrowy dom nad zalewem w Skierniewicach | Nowoczesna oaza wśród drzew: rodzinny dom z widokiem na las